Picie z historią w tle
Polacy produkcję mocnych alkoholi mają niemal we krwi. Starkę produkuje się w Polsce od bardzo dawna, wiedza o tym, że whisky im starsza, tym lepsza, ale kultura picia, by rzec na wyrost, raczkuje. Domowa produkcja alkoholi, ale już nawet samo używanie zaprawek przybliża nas do znajomości trunków, ich zrozumienia. Podejście do wyzwania – bo tak należy to rozumieć – degustacji mocnego trunku, takiego jak whisky i koniak, wymaga także sięgnięcia po głębiej położone pokłady wiedzy, które są interesujące nie tyle dla nich samych, ale dla światopoglądu, jaki towarzyszy każdemu trunkowi.
Koniak rekordzistą
Francuski koniak był swego czasu najbardziej pożądanym spośród elitarnych trunków mocnych. O whisky nie mówiło się wcale albo źle, produkowana była głównie w podziemiu, żeby sprzedawać ją taniej jako trunek kategorii. Być może zresztą whisky zakończyłaby żywot jako najgorsza berbelucha, gdyby nie fakt, że koniak niemal zniknął z rynku. Stało się tak po roku 1870, kiedy floksera winiec, groźny pasożyt winogrona z rodziny mszycowatych, posiała spustoszenie w świecie koniaku.
Producenci whisky wyczuli swoje pięć minut i w niszę, jaka powstała po drastycznym spadku produkcji koniaku, natychmiast weszli, zdobywając rynek. To był jednak dopiero początek historii whisky. Kiedy bowiem po wprowadzeniu prohibicji w Stanach, można tam było kupić jedynie paskudne bimbry, które nawet w drinkach cuchnęły nie do zniesienia, Amerykanie przeprosili się z mieszkańcami Wysp Brytyjskich. O ile więc bostońska herbatka była paskudna, o tyle szkocką whisky sprowadzano w ilościach hurtowych, bo poza Amerykańskim Towarzystwem Krzewienia Wstrzemięźliwości idea życia bez dostępu do mocnych trunków nie zyskała uznania.
Dziś koniak jest chętnie kupowany w Ameryce i Azji, w Europie natomiast rządzi niepodzielnie whisky, której rynek rośnie między innymi dzięki Polsce. W naszym kraju sprzedaż tego trunku rośnie o około 20% każdego roku, natomiast co do sprzedaży samych zaprawek o smaku whisky, wiadomo tylko, że dynamika także jest spora, natomiast dokładnych danych nie ma.
Produkujesz historię
Nawet najprostszy proces, nazwijmy to, tworzenia alkoholi starzonych, czyli zmieszanie zaprawki z wódką, jest w pewien sposób zachowaniem wpisującym się w historię danego trunku. Mówi się, że nie jest to wielka filozofia, ale warto się trochę przyłożyć. W końcu, jeśli popularność zdobędą zaprawki gorsze, to dobry alkohol nie znajdzie już zwolenników. Zresztą w historii trunków starzonych jest wiele ciekawych epizodów, które warto poznać, zanim w ogóle zaczniesz produkować jakiekolwiek alkohole. Gdybyś znał w całości historię whisky albo koniaku, zdziwiłbyś się, jak wiele informacji możesz wykorzystać nawet przy produkcji nalewek. Fakt, że są do skrajnie różne alkohole ma drugorzędne znaczenie wobec pewnych prawd uniwersalnych, do których – i to jest podstawowa rzecz, jaką musisz wiedzieć, jeśli zamierzasz produkować w domu jakikolwiek alkohol – czas często działa na korzyść trunku, wzbogacając smak i dodając charakteru.
Obcując z whisky czy koniakiem, poznajesz setki lat doskonalenia receptur, spotykasz się w postaci barwnego płynu z twórcami potęgi najbardziej rozpoznawalnych alkoholi świata. Oczywiście to, co produkujesz w domu, nigdy – choćby ze względu na skalę przedsięwzięcia – nie osiągnie podobnej rozpoznawalności, co jednak nie jest żadną przeszkodą na drodze ku doskonałości. Dobre domowe alkohole to coś, czym warto się chwalić, a przy okazji ich produkcja stwarza możliwość nauki o procesach i zjawiskach, jakie wykorzystywane są także w procesach przemysłowych, dzięki czemu na pewno nauczysz się lepiej oceniać trunki sklepowe i ich realną wartość, którą wyraża się w dowolny sposób, tylko nie ceną.